Strajk Kobiet. „Policjant jest wolnym człowiekiem, może manifestować, ale po służbie” – rozmowa z podinsp. Grzegorzem Gubałą
Dbajcie o bezpieczeństwo swoje i innych. Pamiętajmy, że jest pandemia, mamy duże przyrosty zachorowań na koronawirusa. Zachowujmy się tak, aby nie narażać ludzi wokół na zakażenie – apeluje do protestujących Grzegorz Gubała, przewodniczący NSZZ Policjantów w Małopolsce. W rozmowie z nami wyznaje, że to trudny czas dla policjantów, gdyż wielu jest na kwarantannie. – To również ludzie, tak jak każdy chorują na koronawirusa – dodaje. Zaznacza, że policja jest apolityczna, nie wspiera działań konkretnej partii. – Jeśli ktoś chce manifestować swoje poglądy, niech to robi, ale po służbie – kwituje.
Przez Kraków przelewa się fala protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Manifestował pan, a może planuje to zrobić?
Staram się w życiu niczego nie planować. Na protestach nie byłem.
A zgadza się pan z wyrokiem TK?
Nie jestem od oceniania wyroków Trybunału. Natomiast uważam, że każdy ma prawo do manifestowania swoich poglądów, ale w sposób kulturalny i zgodny z prawem.
Niektóre media publikują zdjęcia, na których policjanci idą ramię w ramię z protestującymi. To oznacza, że ich popierają?
Nie. Po prostu wykonują swoje czynności, pilnują bezpieczeństwa. Dostosowują swoje działania do danej sytuacji. W wielu przypadkach protesty przebiegają pokojowo, zatem mundurowi podążają z protestującymi, bacznie obserwując, czy coś złego się nie dzieje. Przypomnę, że policja została powołana do tego, by zapewnić bezpieczeństwo wewnętrzne całego państwa. Podkreślam: całego, niezależnie od tego, jaki kto ma kolor skóry czy poglądy polityczne. Zawsze tego bezpieczeństwa będziemy pilnować. Niezależnie od tego, kto i dlaczego będzie protestował.
Ale czasami widzimy, że policjanci wspierają protestujących. Na jednym z filmików została nagrana funkcjonariuszka, która przystaje przy protestujących i zaczyna klaskać. Może tak?
Nie. Policjanci oczywiście mają prawo do własnych poglądów, ale nie mogą ich wyrażać w trakcie służby. Nie powinni się dać ponieść emocjom. Ale bądźmy też ludźmi: jeżeli policjant uśmiechnie się do osoby protestującej, to nikt go za to nie ukarze. Jednak jeśli mundurowy chce w inny sposób wspierać strajkujących, np. przyłączając się do marszu, to powinien to zrobić już po służbie.
Przełożeni nie mają nic przeciwko, gdy policjant po służbie idzie protestować?
Co do zasady policjant, tak jak każdy z nas, jest wolnym człowiekiem, obywatelem naszego państwa. Oczywiście zgodnie z przepisami obowiązują go pewne obostrzenia, np. nie może być członkiem partii politycznej, ale ma pełne prawo do wyrażania poglądów, również podczas manifestacji. Musi to robić zgodnie z prawem. Jeśli złamie przepisy, może zostać ukarany jak każdy obywatel. Np. za skandowanie wulgaryzmów, co jest wykroczeniem. Nie mówię już o niszczeniu mienia czy atakowaniu innych ludzi, a jak widzimy, czasami podczas tych protestów tak się niestety dzieje.
A co z wulgaryzmami na transparentach?
Jeżeli takie elementy się pojawiają, to oczywiście nie powinno tak być. Nie ma na to miejsca w przestrzeni publicznej. Widzą to też małoletni, którzy uczeni są w szkołach, że nie wolno przeklinać. Jeśli ktoś chce manifestować poglądy, proszę, aby robił to kulturalnie.
Jak przebiegają manifestacje w Krakowie?
Część z nich odbywa się pokojowo, ale zawsze pojawi się – niezależnie od tego, kto protestuje – grupa bojówkarzy, ludzi, którzy nie do końca przestrzegają prawa, którzy nie do końca nawet utożsamiają się z poglądami manifestujących, ale po prostu mówiąc kolokwialnie chcą zrobić zadymę. Oczywiście wtedy reagujemy, czasami z użyciem siły fizycznej, jeśli jest to konieczne.
Oficjalnie policja mówi wprost: protesty są nielegalne, bo uczestniczy w nich więcej niż pięć osób, a taki mamy teraz limit jeśli chodzi o zgromadzenia. Jako mundurowi nie mają prawa ich rozwiązać. Co zatem mogą?
Przede wszystkim cały czas są ogłaszane komunikaty przez megafony, aby ludzie zachowywali się zgodnie z przepisami, to znaczy zasłaniali nos i usta, zachowali odstęp, by nie zarazić kogoś innego koronawirusem. Apelujemy o rozejście się, gdy widzimy, że prawo nie jest przestrzegane. Gdy jest to konieczne, nakładamy mandaty itp.
Policjanci cały czas angażowani są w działania, związane z pandemią: pilnowanie, by ludzie przestrzegali kwarantanny, nosili maseczki, nie grupowali się. Teraz siły zostały przerzucone do czuwania nad bezpieczeństwem podczas protestów. Nie brakuje wam rąk do pracy?
Policjantów faktycznie brakuje. Funkcjonariusz to przecież również zwykły człowiek, który choruje. Mundurowi też zmagają się z koronawirusem, niektórzy są na kwarantannie. W trakcie pracy co chwile stykają się z osobami zarażonymi, nie mają wyjścia. Dla policji to trudny czas. Ale nie chciałbym, aby ktoś myślał, że wszystkie siły policji zostały przerzucone do pilnowania bezpieczeństwa podczas trwających protestów. Cały czas wykonujemy czynności, związane z pandemią, ale też codzienną pracę, do której jesteśmy powołani, którą wykonywaliśmy przed tym, gdy w naszym kraju pojawił się koronawirus.
O co by pan chciał zaapelować do protestujących?
Przede wszystkim o to, aby dbali o bezpieczeństwo swoje i innych. Pamiętajmy, że jest pandemia, mamy duże przyrosty zachorowań na koronawirusa. Zachowujmy się tak, aby nie narażać ludzi wokół na zakażenie. Wirus przenosi się drogą kropelkową, zatem zasłaniajmy nos i usta, zachowujmy dystans. Życie i zdrowie jest najważniejsze.
źródło: dziennikpolski24.pl